Opowiadanie I

Opowiadanie I

Wtorek, 17 kwietnia 1973 roku.
Gostyń, ul. Młyńska.

   Kapitan Marek Szymański nie lubił takich przypadków. Morderstwa rzadko zdarzały się w tym prowincjonalnym mieście. Najczęściej wiązały się z kłótniami miejscowych pijaczków czy awanturami rodzinnymi. Zabójca działał pod wpływem emocji, a jego wykrycie zwykle zajmowało kilkanaście godzin.
   Tym razem sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Trup miał wyraźne ślady uderzenia w głowę. Spod zsuniętej czapki z nutrii sączyła się gruba, zaschnięta już struga krwi. Uderzenie musiało silne i zadane metalowym przedmiotem, bo ciężkie nakrycie głowy nie było w stanie obronić czaszki. Nie ono jednak było bezpośrednią przyczyną śmierci. Rana w okolicach serca sugerowała zadanie kilku ciosów ostrym narzędziem. Ktoś musiał najpierw ogłuszyć tego człowieka uderzeniem w głowę, a potem wbić mu w pierś nóż czy inne śmiercionośne paskudztwo. Na pierwszy rzut oka wyglądało to na zaplanowane działanie. Paskudna sprawa.
   Zwłoki leżały na chodniku, w ciemnej uliczce przylegającej do „Stylowej”, najlepszej restauracji w mieście. Była piąta nad ranem i w niektórych oknach zaczynały zapalać się światła. Ludzie wstawali do pracy na pierwszą zmianę. Za chwilę pojawi się tłum ciekawskich, a informacja o zabójstwie obiegnie lotem błyskawicy całe miasto. W ciągu trzydziestu minut! Cholerny urok prowincji.
- Czy wiadomo już kto to jest, czy nadal nie wolno go dotykać? – Szymański spojrzał z niechęcią w kierunku kręcących się wokół zwłok techników.
- To Roman Plowczyk, syn Antoniego. Lat 53 – sierżant Grzegorz Mgłosiek przewrócił kilka kartek w notatniku. - Zamieszkały w Poznaniu.
- Zatrudniony? Widać, że dobrze mu się powodziło – kapitan potarł nieogolony podbródek.
- Obywatel kapitan nie rozpoznaje? – milicjant ośmielił się wyrazić zdziwienie.
   Było jeszcze ciemno, kiedy trafił na miejsce zbrodni. Nie dotykał zwłok czekając aż technicy skończą pracę.
- Bym się głupio nie pytał, Mgłosiek! Mów szybciej.
- Pan Plowczyk to członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu!
Fala gorąca rozlała się po ciele Szymańskiego. Dygnitarz partyjny zamordowany na jego terenie? Czyli za chwilę pojawi się tu ten cymbał, porucznik Wojar z SB! Niech to szlag. Szykowała się naprawdę ciężka sprawa.

Komentarze   

0 #1 Wartowniczki Huty 2023-04-21 17:01
ford taunus

You have no rights to post comments

Related Articles